Rozdział 4
W jednej sekundzie usłyszałam głos...
- Ja to zrobię - powiedział Mark... Jeśli ma kogoś znienawidzić za to czym będzie, to niech znienawidzi mnie. To przeze mnie wampiry zostały ujawnione... -dodał
Tego dnia, nikt ani trochę się nie uśmiechał...
Kiedy Josh tłumaczył Markowi co nieco o tym jak TO ma zrobić, ja w tym czasie miałam mętlik w głowie... Myślałam tylko o tym, jak to będzie strasznie boleć, kiedy Mark wgryzie się w moją szyję.... jak to będzie, kiedy już się obudzę...albo się już nie obudzę wampirem. Dość- pomyślałam.. otrząśnij się!
- Mark... musisz wypić odpowiednią dawkę jej krwi, wessać jad i oddać jej trochę swojej krwi. - mówił p. Jones
- Co? Ja potem... będę musiała pić krew... Marka ? - zamarłam bez ruchu
- Niestety, ale to konieczne. - dodał wuja
- Dobrze, już nie przedłużajmy. Mark... zaczynaj - powiedziała ciocia Emily
Mark usiadł koło mnie, a reszta stanęła pod ścianą. Chwycił mnie za rękę, kazał mi mu zaufać i odprężyć się. Dotknął palcem mojej szyi, następnie wziął mój palec i przyłożył go w miejsce pulsu.
- Czujesz to? - powiedział. Tego już nigdy nie poczujesz...
- Mark przestań ! - Josh wybuchnął krzykiem.
Zamknęłam oczy i poczułam ciepły oddech Marka na szyi, a po chwili jak dwa ostre kły wbijają mi się w szyję. Nie wiem jak, ale słyszałam jego myśli... byłam coraz bardziej słaba, jakby wyciągano ze mnie duszę... Następnie, czułam jak szczypie mnie całe ciało, ale było mi dobrze... Myślałam o czymś, a myśli Marka gwałtownie się wtrącały... Nie bolało tak jak to sobie wyobrażałam. To wszystko było takie niesamowite...
W pewnym momencie usłyszałam krzyk i nie czułam już tego co czułam wcześniej...
- Mark ! Za dużo ! - krzyknęła Emma
- Niepotrzebnie pozwoliliśmy Markowi na przemienienie Jane... Jest on młodym wampirem i do przewidzenia było że jak już zacznie wypijać jej krew, trudno mu będzie się oprzeć i przestać. Teraz Jane będzie musiała wypić podobną dawkę krwi Marka. - mówił p. Jones
- Podobną dawkę , czyli ile? - zapytałam
- Litr, dwa? Nie wiadomo ile on z Ciebie wyssał. Na razie wypijesz litr, a później się zobaczy.
- Wypiję i stanę się wampirem tak ? - spytałam z nadzieją na odpowiedź 'tak'
- Niestety, TO wszystko będzie trzeba powtórzyć jeszcze ok. 3 razy. - odpowiedziała ciocia
- Na szczęście następnym razem będzie to mógł zrobić ktoś bardziej opanowany- mówił Josh
Odetchnęłam z ulgą.
- Niestety nie... skoro już przemianę zaczął Mark, to musi on też ją skończyć. - zaczął wuja. Inaczej krew Jane, Marka i dajmy że Josha zaczną ze sobą walczyć i po pewnym czasie zabiją Jane... Następna wymiana krwi jutro, a tym czasem Emma i Mark poszli zabrać mu trochę krwi... Ciocia Emily za chwilę Ci ją przyniesie, a teraz odpoczywaj...
Leżałam, czekałam na napój i myślałam... Nadal czułam coś do Josh'a i marzyłam żeby to on mnie zmienił... Kiedy człowiek przechodzi przemianę, czuje że jest w tej drugiej osobie... czuje się wtedy taką bliskość, czułość... chce się żeby ta chwila trwała wiecznie... nie czuje się bólu i strachu... wręcz przeciwnie... jest się bezpiecznym... tzn takie ma się przynajmniej wrażenie.
- Mamy 'shake' ! - powiedziała Emma z uśmiechem na piekielnie czerwonych i pięknych ustach.
- Ale mi shake - odpowiedziałam bez żadnych emocji..
- Pij... - dodała .
Chwyciłam w dłonie duży kubek i powąchałam jego zawartość... Wzięłam łyka i poczułam jak mi się wszystko cofa. Zwymiotowałam na dywan krwią... i to w dodatku nie moją...Wzięłam kolejnego i jedynym moim marzeniem teraz było nie zwymiotować... Z trudem, ale wypiłam wszystko.
Ciężko mi było uwierzyć w to że będę musiała pić ją jeszcze kilka razy, a później będzie ona moim pokarmem. Zdecydowanie bardziej wolałam kiedy mi tą krew zabierano...
- Dobrze- powiedziała ciocia przecierająca jeszcze dywan. Spróbuj teraz zasnąć
Już chciałam jej odpowiedzieć coś w stylu " bo mi się uda", ale nie miałam siły i ku mojemu zaskoczeniu po kilku minutach zasnęłam.
Rano obudziłam się, ponieważ czułam jak ktoś delikatnie masuje moją rękę.
- Josh ? - zapytałam zaspana
- Przepraszam że zmarnowałem Ci życie. - powiedział patrząc na mnie
- Przestań... to nie wasza wina że jesteście wampirami.
Josh szybko spuścił wzrok, puścił moją rękę, pocałował mnie w policzek i wyszedł z pokoju...
Przez resztę dnia myślałam czemu Josh, na skutek zapewnienia że nie jestem zła się tak wystraszył...
- Emma.. - powiedziałam
- Tak ?
- Muszę z Tobą porozmawiać...
- O co chodzi ? - zapytała zdenerwowana
- Czy wy wampirami jesteście już od urodzenia ?
- Czy wy wampirami jesteście już od urodzenia ?
- No wiesz.... - zaczęła kombinować
- Powiedz prawdę.
- No dobra... A więc niezupełnie ...
CDN ;)
Nie wiem czy może dalszych rozdziałów nie będzie przez jakiś czas żebyscie nie uznali że jestem jakaś psychiczna, ale nudzę się w domu ;) Następny rozdział już niedługo ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz