wtorek, 22 stycznia 2013

Rozdział 3

 Rozdział 3

W jednej sekundzie Mark wysunął ostre jak brzytwa kły i zasyczał , po czym chciał się na mnie rzucić.
Josh odepchnął go ode mnie i rzucił nim o ścianę, a następnie podobnie jak Emma i Lucy wysunął kły.
Wszyscy zaczęli syczeć na Marka a on cały czas patrzył na moją rękę.
Kolejny raz próbował mnie zaatakować. Prawie mu się udało... już czułam jego oddech w pobliżu dłoni...
Josh skoczył na niego,  przygniótł do ziemi i zaczął krzyczeć :
- Oszalałeś?!
Mark pomału spowolniał oddech...
Wstali z podłogi i patrzyli na mnie czekając na reakcje..
Co mam teraz powiedzieć? - myślałam...
Przez większość życia przyjaźniłam się z krwiopijcami ?
A co jakby mnie ugryzł?
- Jesteście wampirami... potworami.. - mówiłam
Widać było że chcieli się tłumaczyć, ale nie potrafili.
- Co ja mam teraz powiedzieć ? - ciągnęłam
Nadal nie potrafiłam uwierzyć w to, co wydarzyło się dosłownie kilka sekund temu ...
-Posłuchaj nas, proszę - zaczął Josh
- Bardzo chętnie - powiedziałam ze szczyptą pretensji
- Nie mogliśmy ci o niczym powiedzieć..złamalibyśmy zasady... taka jest reguła. - dopowiedziała Em
- A jakbyście je złamali to co ?!
- Kara... kara śmierci - powiedział Josh
- Mark jest od niedawna wampirem... -zaczął Colin. Nie umie się kontrolować, a zwłaszcza przy tobie. Twoja krew pachnie tak słodko... aż chce się ją ....
- Przestań ! - natychmiast przerwała mu Em.
- A teraz... no jak już wiem ? - zapytałam zaniepokojona.
- Są dwie opcje... - powiedział Mark
- Nie! Jest jedna opcja - uniósł się Josh. Musimy jak najszybciej wyjechać...
- A ta druga ? - pytałam z ciekawości
- Nie ma drugiej ! - krzyknął Josh. Musimy już iść.
- No... dobra.. pa.- powiedziałam
- Cześć. - i poszli...
Posprzątałam po imprezie, umyłam się i poszłam spać, jednak nie mogłam usnąć.
Cały czas chodziła mi po głowie ta 'druga opcja' . Wiedziałam że ona istnieje... i ja muszę wiedzieć jaka to opcja...
Następnego dnia umówiłam się z Joshem na spotkanie.
- Słuchaj Jane... - zaczął rozmowę
- Nie.. to ty posłuchaj . - przerwałam mu
Wiem że jest ta druga opcja i ja chcę wiedzieć jaka to opcja...
- Ale nie ma żadnej drugiej opcji...
- Nie kłam ! - wybuchłam.
Dobrze wiem że jest, a ty mi jej nie chcesz podać... od zawsze się o mnie troszczysz, ale może ta druga opcja będzie lepsza niż wasze odejście! Może nie będziemy musieli się rozstawać...
- Jane...
- Proszę... powiedz mi ...
- Tą drugą opcją jest zamienienie Ciebie, w wampira..
Zamarłam bez ruchu ... całe życie mi przeleciało przed oczami.. zaczęłam myśleć co by było gdybym jednak była tym wampirem...musiałabym się rozstać z mamą ...
- Dajmy że jestem tym ... wampirem. I co teraz ? - zapytałam
- Zamieszkalibyśmy u moich wujków... wszyscy.
- A co z moją mamą ?
- Mogłabyś się z nią widywać... ale jako wampir będziesz musiała nosić soczewki... będziesz musiała się kontrolować.. i...
- I... ?
- Zabijać raz na jakiś czas ... Jane?
- Tak?
- No bo ... wampiry mają swój osobny świat... mają też takiego jakby "króla" , który ustala zasady... on wie wszystko... pewnie już wie, że ty wiesz o wampirach... mamy parę dni...
Albo zmienimy Ciebie w wampira, albo tego nie zrobimy i ktoś będzie musiał umrzeć... , albo Ty, albo w tym przypadku Mark.

W tym momencie poczułam się jakby ucięli mi język...
Kiedy wróciłam do domu, zaczęłam rozmawiać z mamą..
- Mamo ?
- Tak Jane?
- No bo widzisz... wujkowie Josh'a , zaproponowali nam wyjazd do internatu ponieważ wujek Josh'a jest tam dyrektorem
- Nam? - zapytała mama
- Mi, Josh'owi , Mark'owi, Emmie, Lucy i Colin'owi
- Ah.. no nie wiem, a jak tam rodzice Emmy?
- Wszyscy się zgodzili...
- Daj mi do nich numer...
Mama rozmawiała z ciocią (panią Emily) Josh'a ponad 15 minut. P. Emily była już w temacie i znała nasze zamiary, więc kłamała jak najbardziej mogła.
- Jane!
- Tak, mamo?
- Możesz jechać
Wtedy poczułam smutek i szczęście jednocześnie.
Cieszyłam się ze ani ja, ani Mark nie musimy ginąć, a za razem smuciłam rozstaniem z mamą.
Przyszedł dzień wyjazdu do "internatu"...Pożegnałam się z mamą i pojechaliśmy.
Kiedy przyjechaliśmy czułam się jak przed jakąś poważną operacją, która miała zmienić moje życie...
- Witaj Jane! Witajcie kochani ! - powiedziała p. Emily
- Dzień Dobry - odpowiedzieliśmy.
- Chodźcie na górę. Przyszykowałam już wszystko. - dodała ciotka
Weszliśmy do jakiegoś pokoju. Ściany były fioletowo-białe, a dywan był szary.
W samym centrum było pięknie zaścielone łóżko, a nad nim, na ścianie wisiało lustro ze złotą obwódką... w tle leciała spokojna, relaksująca muzyka, która jednak na mnie nie działała ani trochę.
-Dobrze a więc połóż się i pozwolisz że.... - zaczęła mówić p. Emily rozcinając trochę moją bluzkę.
A teraz się odpręż i pomyśl o czymś miłym. - dodała
I do pokoju wszedł wuja- p. Jones
- No to kto ją zmienia ?

1 komentarz:

  1. trochę dużo się czyta o wampirach i tym podobnych, ale te opowiadanie mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń